Rozwiązujemy tajemnicę „E” w produktach żywnościowych

Osoby, które pragną zdrowo się odżywiać, mogą mieć z tym nie lada problem. Dzisiejszy rynek wymaga, by sprzedawane produkty żywnościowe jak najdłużej zachowywały swoją świeżość, były aromatyczne, ładne oraz wyróżniające się idealnym smakiem. A to wymaga użycia konserwantów i innych substancji wzmacniających i regulujących poszczególne właściwości produktów żywnościowych. Gdy czytamy listę wykorzystanych składników, znajdującą się na etykietach, widzimy nieraz obszerne spisy dodatków chemicznych, które złośliwi nazywają wręcz „tablicą Mendelejewa”

Czym są tak zwane „E”?

Literka E połączona z niewiele mówiącymi konsumentom liczbami to związki chemiczne, których nie znajdziemy naturalnie występujących w żywności. Producenci stosują te związki, by ich wyroby były atrakcyjniejsze – bardziej smaczne, aromatyczne, trwałe, o idealnej konsystencji i pięknym wyglądzie. Każda liczba, którą można zaobserwować na etykiecie, odpowiada za konkretny związek chemicznych, zaś litera „E” to nic innego jak skrót od kontynentu, na którym mieszkamy. Rzadko kiedy producenci stosują standardowe, „niezaszyfrowane” nazwy tych dodatkowych składników żywieniowych.

Czy „E” faktycznie jest szkodliwe?

Wprost trudno w to uwierzyć, ale producenci żywności mają do dyspozycji ponad dwa tysiące związków chemicznych sygnowanych literą „E” i właściwymi sobie liczbami. Wśród nich znajdują się wzmacniacze smaku, barwniki, regulatory, zagęszczacze, przeciwutleniacze, konserwanty, środki słodzące i inne. Można zastanawiać się nad tym, dlaczego są one dopuszczalne do obiegu, skoro są szkodliwe dla zdrowia człowieka. Każda z tych ponad dwóch tysięcy substancji została dokładnie skontrolowana i przebadana przez Europejską Agencję ds. Bezpieczeństwa Żywności, a na podstawie wyników tych analiz określono dopuszczalne dzienne spożycie każdego z tych związków chemicznych – rzekomo przy dziennym spożywaniu takich ilości przez całe życie nie jest zagrożeniem dla zdrowia człowieka.

Badania badaniami, nie każdy jednak chciałby faszerować się każdego dnia szkodliwą chemią. Trudno też analizować codziennie, jakie ilości danego składnika spożyliśmy. Dlatego unikajmy tych najgroźniejszych produktów, czyli dań typu instant, słodkich i barwionych napojów oraz produktów wyróżniających się długim terminem przydatności.